Moja Inwazja zaczęła się zdecydowanie inaczej, niż planowano. Moja podróż zaczęła się od 4-godzinnej jazdy z Michigan do Chicago, skąd miałem polecieć do Denver. Niestety, zimowa pogoda miała inne plany. Mój lot został odwołany, podobnie jak następny. Ostatecznie, samolot do Denver wystartował z Chicago z ponad 5 godzinnym opóźnieniem.
To opóźnienie spowodowało, że minąłem się z pozostałymi uczestnikami na lotnisku i udało mi się do nich dołączyć dopiero w Pepsi Center, w polowie drugiej tercji meczu przeciwko Maple Leafs. Mimo tego, jestem pod dużym wrazeniem tego co zobaczyłem, jeśli przymkniemy oko na niekorzystny rezultat.
Pepsi Center było prawie pełne. Z trybun było słychać przyśpiewki kibiców, nawet kiedy drużyna przegrywała kilkoma bramkami. Co więcej, mocno zaangażowani byli fani z dolnych sekcji trybun, z czym się wcześniej nie spotałem. Uważam, że to bardzo dobry prognostyk na kolejne spotkania – atmosfera na meczach jest świetna. Pozostaje tylko liczyć na lepsze wyniki w kolejnych meczach.
- Lukasz
6 / 6